Leżała całe długie dziesięciolecia w rupieciach. Droga jaką
przebyła z Dworu, by po latach powrócić na swoje miejsce jest nie do końca
poznana. Była we Wrocławiu, pojechała z nami do Zapusty. Tam, ukryła się pod
skrzynkami z narzędziami. Kiedy po przeprowadzce rozpakowywaliśmy te skrzynki,
wyskoczyła niczym królik z kapelusza. Wróciła do domu.
Jej treść nas zadziwiła, choć pewnie w tamtych czasach nie
była niczym niezwykłym.
Książka korespondencji, która ocalała i stała się jednym z
naszych muzealnych eksponatów, obejmuje okres pomiędzy 12.08.1915 r., a 18.02.1916
r. Jest to czas niezwykle dla wszystkich trudny. I wojna światowa zbierała wówczas
okrutne żniwo.
W książce znalazła się zarówno korespondencja prywatna
rodziny Feill i skoligaconej z nią rodziny Jenkner, jak i listy urzędowe okolicznych
mieszkańców, które przechodziły przez obszar dworski. Są niezwykle ciekawe. To
one opowiadają prawdziwe historie, nierzadko tragedie ówczesnych ludzi.
Postanowiłam je opublikować, ale by nie mieszały się z
naszymi prywatnymi sprawami, dokumenty muzealne zyskały osobną stronę w formie
bloga. Mam nadzieję, że czasem tam zajrzycie.
Już pierwszy wpis jest dosyć intrygujący. Rzecz bowiem idzie
o jałówkę i poduszkę, a sprawa ociera się o sąd.
Od czasu publikacji Pamiętnika Ewy minęło już kilka lat. Znów mam okazję serdecznie Was zaprosić na kolejną wędrówkę w czasie. Tym razem cofamy się równo o 100 lat!
Będę czytać z przyjemnośćią! Już pamiętniki Ewy bardzo mnie wciągnęły :)
OdpowiedzUsuńTo będzie wprawdzie w nieco innym stylu, ale też wyłonią się zapewne niesamowite historie ludzkie.
UsuńNiezwykła ta księga,zajrzałam i z przyjemnością znów zajrzę.Czekam na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńŻyję w ciągłym niedoczasie, ale postaram się :-)
UsuńNiesamowite! Zaglądam po czasie a tu tyle zmian :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wiele się dzieje. Na tyle dużo, że nie nadążam z dokumentowaniem tego wszystkiego. Ale to dobrze, jak coś się dzieje :-) Dzięki, że zajrzałaś. Pozdrawiam serdecznie :-)
Usuń