15 maja 2013 roku, decyzją NSA, po blisko 25-letnich staraniach i walkach w sądach, bezprawnie zrabowany w 1945 roku Dwór na Woli Zręczyckiej pod Krakowem, został przekazany z powrotem rodzinie-spadkobiercom jego budowniczych i dawnych właścicieli.
Tego dnia postanowiliśmy porzucić całe swoje dotychczasowe życie i poświęcić się przywróceniu i zachowaniu pamięci o tym niezwykłym miejscu. Dwór i należace do niego obiekty przez dziesiątki lat rządów PRL zostały doszczętnie rozrabowane oraz zniszczone przebudową i rozbiórką. Mozolnie dokonujemy rewitalizacji tego miejsca, by uczynić go lokalnym centrum kulturotwórczym i turystycznym. Na terenie obiektu działa już Muzeum Dwór Feillów oraz agroturystyka. Klikając w zakładki, zapoznacie się z naszą ofertą.
Jest to opowieść o czasach dawnych i tych współczesnych, o naszych zmaganiach z materią, zarówno zabytkową, jak i tą żywą, o stosunkach z urzędami i sąsiadami. Jest to blog o życiu, do którego serdecznie Was zapraszamy.

środa, 14 stycznia 2015

Historia zaklęta w szkle.

Trochę niemrawo zabieramy się do  tej naszej przeprowadzki na Wolę, która będzie miała ostatecznie miejsce za jakieś dwa miesiące. Na pocieszenie jednak wspomnę, że kiedy opuszczaliśmy Wrocław, mieliśmy na to 2 tygodnie. Jesteśmy mistrzami robienia wielkich rzeczy na ostatnią chwilę. 

Tymczasem przekładamy pudła z jednego miejsca na drugie, skrobiemy się po głowach ustalając, co zabrać, co wyrzucić, a co podrzucić niczym kukułcze jajo nowym właścicielom :-) Podczas takiego grzebania w pudełkach kolejny raz uwagę moją zwróciła zawartość jednego z nich. Znajdują się tam stare negatywy szklane, które liczą sobie 100 lat. 





Niestety, nie bardzo umiemy odzyskać ich zawartość, na pewno są jakieś fachowe metody, które odkryjemy w późniejszym czasie. Coś mnie jednak tknęło i postanowiłam nie tylko przejrzeć zawartość pudełka, ale i zrobić fotki kilku takim negatywom. A potem bez większej nadziei, kliknęłam sobie w funkcję „zmień na negatyw” i ku mojemu bezbrzeżnemu zdumieniu, ukazał się w pozytywie świat, którego już nie ma. Pośród tych „magicznych” szybek znajduje się wiele zdjęć z dworku na Woli oraz jego mieszkańców. Na razie pokażę to, co zrobiłam na szybko, jedną ręką trzymając szkło, a drugą aparat cyfrowy. Szybek mamy kilkadziesiąt. W wolnej chwili usiądziemy i porządnie je obfotografujemy, a potem zrobię pozytyw i poprawię w prostych programach, jakie mam do dyspozycji. Aby odczytać ich zawartość, ta technika całkowicie wystarczy. 















Technika robienia zdjęć za pomocą szklanych negatywów była znana od drugiej połowy XIX wieku. Początkowo była ona bardzo kłopotliwa i nie dla wszystkich dostępna, ponieważ wiązała się z krótkim czasem użycia. Substancje, które pokrywały płytkę musiały być przez fotografa naniesione na szkło tuż przed zrobieniem zdjęcia. Również na mokro dokonywano odbitki. Trzeba było bardzo się spieszyć, by szkło nie wyschło. Fotograf, prócz sprzętu do robienia zdjęć (a nie był on zminiaturyzowany) musiał nosić ze sobą całe laboratorium chemiczne. W latach 70- tych XIX wieku wynaleziono "metodę suchego szkła", która pozwoliła na upowszechnienie fotografii pośród amatorów oraz na fabryczne robienie szklanych kliszy. Wciąż jednak były one niepraktyczne. Były ciężkie, łatwo się tłukły i za każdym razem trzeba było je wkładać i wyjmować z aparatu. Problem został rozwiązany dopiero po wynalezieniu u schyłku XIX kliszy nitrocelulozowych. Mimo to, jeszcze do lat 20-tych XX wieku negatywy szklane były w powszechnym użyciu. Prezentowane wyżej fotografie pochodzą mniej więcej z lat 1915-17.