15 maja 2013 roku, decyzją NSA, po blisko 25-letnich staraniach i walkach w sądach, bezprawnie zrabowany w 1945 roku Dwór na Woli Zręczyckiej pod Krakowem, został przekazany z powrotem rodzinie-spadkobiercom jego budowniczych i dawnych właścicieli.
Tego dnia postanowiliśmy porzucić całe swoje dotychczasowe życie i poświęcić się przywróceniu i zachowaniu pamięci o tym niezwykłym miejscu. Dwór i należace do niego obiekty przez dziesiątki lat rządów PRL zostały doszczętnie rozrabowane oraz zniszczone przebudową i rozbiórką. Mozolnie dokonujemy rewitalizacji tego miejsca, by uczynić go lokalnym centrum kulturotwórczym i turystycznym. Na terenie obiektu działa już Muzeum Dwór Feillów oraz agroturystyka. Klikając w zakładki, zapoznacie się z naszą ofertą.
Jest to opowieść o czasach dawnych i tych współczesnych, o naszych zmaganiach z materią, zarówno zabytkową, jak i tą żywą, o stosunkach z urzędami i sąsiadami. Jest to blog o życiu, do którego serdecznie Was zapraszamy.

środa, 13 maja 2015

Zegar słoneczny.

W sobotę odwiedziła nas Ania z bloga Fajne Ogrody, która roztoczyła opiekę merytoryczną nad naszym obejściem wokół Dworu. Zwierzyłam się jej, że od dłuższego czasu zastanawiamy się, co umieścić na środku klombu, w miejscu, gdzie jeszcze niedawno stała wysoka daglezja.

-Weź pod uwagę, że mamy trwały uraz po tym drzewie, a chcemy mieć na klombie jakiś akcent, ale najwyżej wysokości 150 cm- tłumaczyłam Ani. – Myślałam o magnolii, ale krzaczastej, żeby znów nie wyrosło nam zasłaniające Dwór drzewo.

-A może warto dać na środek nie roślinę, ale jakiś gadżet?- podsunęła nam pomysł Ania, a mnie od razu, nie wiedzieć czemu, stanął przed oczami plastikowy krasnal. –Nie to, żeby od razu fontanna, ale jakaś rzeźba, a może zegar słoneczny?

Ha! Zegar słoneczny! Owszem, jakiś czas temu myśleliśmy o czymś takim.

Tego samego dnia wieczorem rzuciłam się do komputera i przejrzałam oferty sklepów z gadżetami ogrodowymi. Rzeźby, cóż… betonowe to może i byłyby w zasięgu naszej kieszeni, ale kamienne, czy z brązu (a tylko takie rzeźby tolerujemy) to już nie za bardzo. Mentalnie razem z Chłopem tkwimy w XIX wieku i żaden modernizm, żaden betonowy brutalizm nie jest przez nas tolerowany. 
Obejrzałam więc i w myślach usadowiłam na klombie konia z brązu naturalnych rozmiarów, lwa i słonia, Murzyna z doniczką na głowie (to chyba podpada pod rasizm), a nawet pomnik Wojtyły. Rozważałam nawet żabę grającą w golfa. Całkiem serio to piszę, wszystkie te rzeźby są do nabycia w Bochni. Skład jest cudowny! Wygląda jakby ktoś ogołocił z wyposażenia zamki nad Loarą. Z resztą sami sobie zobaczcie.

A jak wygląda sytuacja na rynku zegarów słonecznych? Zerknęłam na allegro do innych moich ulubionych sprzedawców, którzy przywożą cudeńka i bibeloty z Europy zachodniej. Niekoniecznie są to antyki, ale nawiązujące do stylu i epoki repliki również są w centrum naszego zainteresowania. Niestety, nie możemy sobie pozwolić na wyposażenie Dworu samymi antykami, bo byśmy zbankrutowali.

Tu sytuacja mnie pozytywnie zaskoczyła. Okazało się, że jest całkiem niezły wybór zegarów słonecznych w przystępnych cenach. Wybraliśmy żeliwny odlew, który przyjechał aż z fabryki w Rotterdamie. Cóż, wolałabym dać zarobić polskiemu producentowi, ale nie było w czym wybierać. Z drugiej strony, jaka to ulga, że gadżet nie jest produkcji chińskiej. 



Zegar przybył w elementach w zaskakująco niewielkiej paczce. Przez chwilę myśleliśmy, że może zostaliśmy oszukani, albo wysyłającemu pomyliły się aukcje. Jak można zmieścić w paczce o wymiarach 17x40 cm gadżet , który ma 120 cm wysokości i 35 cm średnicy czaszy? Pudełko otwieraliśmy w milczeniu, bo nie wiedzieliśmy czego się spodziewać?


Okazało się, że zegar składa się z kilku części, a czasza na czas transportu została złożona. Nie zwlekając Chłop przystąpił do montowania gadżetu. Z każdą minutą byliśmy coraz bardziej zachwyceni.


-Zawsze o takim marzyłem- wzruszył się Chłop.
Cóż, kolejne spełnione marzenie :-)



Wysokość 120 cm wydawała się dobra, ale postanowiliśmy jeszcze trochę pokombinować. Na tyłach ogrodu dosłownie walają się kawałki piaskowca. Podejrzewamy, że pochodzą one z portali rozebranych przed wielu laty stodół dworskich.

-Przyciągniemy jeden z tych bloków, wkopię go, zegar podniesie się jeszcze jakieś 20 cm, a po umocowaniu do piaskowca żadna siła ludzka, ani naturalna nie będzie w stanie go ruszyć- zarządził Chłop.



Ciekawe, czy żałował tej decyzji, ponieważ po wyznaczeniu optycznego środka klombu (rzeczywistego nie da się jeszcze ustalić, bo jest chaos) i rozpoczęciu kopania, daglezja znów dała o sobie znać. Już na samym wstępie Chłop natrafił na korzenie, które znów musiał usuwać piłą spalinową. Dał chłopak radę! :-)




Dziś dumnie na postumencie, w charakterze dominanty, na środku klombu, stanął zegar słoneczny. Cała reszta dramatu, jaki rozegra się w następnych tygodniach na klombie, będzie mu podporządkowana. 


16 komentarzy:

  1. Wspaniały pomysł z tym zegarem........Serdeczne pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :-) Też nam się wydaje, że to ciekawy gadżet :-) Trochę szkoda, że nie wskazuje dokładnie czasu, ale i tak będzie ciekawostką dla dzieci, kiedy będziemy opowiadać, jak dawnej mierzono czas.

      Usuń
  2. Świetny pomysł z zegarem słonecznym !!!
    I widać,że warto marzyć,bo marzenia się spełniają :)
    Anetko życzę Wam spełnienia Waszych marzeń i cały czas trzyma za Was kciuki :)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okropnie jestem ciekawa, co będzie WOKÓŁ zegara. I w ogóle - co wyczaruje z Wami Ania.
    Szkoda, że u mnie nie wala się żaden piaskowiec, ani jeden! Tylko trochę otoczaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to, co będzie się działo wokół zegara wyjaśni się już wkrótce :-)
      Z otoczaków też mozna wyczarować coś fajnego. Ja się uparlam, żeby z Dolnego Śląska przywieźć trochę kwarców. Kamienie to wdzięczny materiał.

      Usuń
    2. Z otoczaków już nawyczyniałam: murki, ścieżki, itp. Teraz chce mi się czegoś PLASKATEGO!

      Usuń
  4. Czytam Waszego bloga jak najlepszą książkę i jestem zachwycona tym co robicie.
    Pozdrawiam najcieplej i życzę spełnienia marzeń związanych z dworem.
    Czekam z niecierpliwością na następne posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odwiedziny i kibicowanie. Na pewno będę na bieżąco relacjonować nasze życie, w miarę wolnego czasu, oczywiście ;-)

      Usuń
  5. Tak, tak, tak! O to chodziło ;) Zegar jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały pomysł, świetnie wygląda. Również z niecierpliwością czekam na dopełnienie wizerunku. Bardzo jestem ciekawa.
    Poza tym moje zamówienie po części zostało zrealizowane, bo na fotce przed Dworem, ba z Chłopem i zegarem jest królewski goldenek:) Aż dziób mi się śmieje. Dziękuję, czekam na więcej.
    Pozdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten zegar przypomina mi troche astrolabium.
    Moze zrobcie mu jeszcze tabliczke, ze postawiono 13 maja roku panskiego 2015.
    Piekny, a do tego wymarzony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety jest to mniej wyrafinowany przyrząd, ale i tak ma swoją klasę i urok, mimo iż jest jak najbardziej współczesny. Może lepiej nie dawać tabliczki. Wolałabym, żeby wygladał, jakby stał tam od wieków :-)

      Usuń
    2. A...widzisz, o tym nie ponyslalam:) Racja:))

      Usuń
  8. Ja stare konewki, donice i inne ogrodowe cuda kupuję na giełdzie rzeczy różnych. Czasem trzeba się nachodzić i nic, a czasem za grosze wspaniałości się trafiają. Polecam też punkty skupu złomu.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy miły komentarz :-)