15 maja 2013 roku, decyzją NSA, po blisko 25-letnich staraniach i walkach w sądach, bezprawnie zrabowany w 1945 roku Dwór na Woli Zręczyckiej pod Krakowem, został przekazany z powrotem rodzinie-spadkobiercom jego budowniczych i dawnych właścicieli.
Tego dnia postanowiliśmy porzucić całe swoje dotychczasowe życie i poświęcić się przywróceniu i zachowaniu pamięci o tym niezwykłym miejscu. Dwór i należace do niego obiekty przez dziesiątki lat rządów PRL zostały doszczętnie rozrabowane oraz zniszczone przebudową i rozbiórką. Mozolnie dokonujemy rewitalizacji tego miejsca, by uczynić go lokalnym centrum kulturotwórczym i turystycznym. Na terenie obiektu działa już Muzeum Dwór Feillów oraz agroturystyka. Klikając w zakładki, zapoznacie się z naszą ofertą.
Jest to opowieść o czasach dawnych i tych współczesnych, o naszych zmaganiach z materią, zarówno zabytkową, jak i tą żywą, o stosunkach z urzędami i sąsiadami. Jest to blog o życiu, do którego serdecznie Was zapraszamy.

piątek, 29 maja 2015

Wiejskie klimaty.

Wiedziałam, że posiadanie na własność kapliczki, usytuowanej pod samym oknem, prędzej czy później może generować jakieś problemy. Bardzo nam się podoba zwyczaj święcenia wielkanocnych jaj pod kapliczką, jak i nieliczne w roku msze odbywające się siłą rzeczy tuż pod naszymi oknami. Są to imprezy zapowiadane i można się jakoś do tych atrakcji przygotować. Jest czas, by wyskoczyć do apteki po stopery, albo zakryć sobie uszy poduszką. Podczas gdy Chłop z ciekawości wziął udział w mszy za plony, ja uznałam to za zbyt ekstremalne przeżycie. Zamknęłam się w szóstce i zażyłam długiej, pokrzepiającej i kojącej ablucji.
Mój stosunek do tego typu imprez nie przeszkadza mi z przyjemnością patrzeć na krztąjące się wokół kapliczki panie, pieczołowicie dbające o wystrój, kwiaty i to, by zawsze paliło się tam światełko.

Dużo też niestety słyszeliśmy o grupach młodzieży spotykającej się latem pod kapliczką, lub przy rosnącym nieopodal dębie, które ponoć zakłócają spokój. Cóż, takie rzeczy są normą w blokowiskach, widocznie czasem zdarza się i w tym miejscu. Młodość swoje prawa ma, choć upierdliwe, to jednak całkiem zrozumiałe. Szokujący wydał mi się natomiast zwyczaj picia wódki pod kapliczką przez mieszkańców płci męskiej po mszy za plony, który obecnie, szczęście to wielkie, został zarzucony. Jezus Maria, jak to przed obliczem Matki Boskiej chlać wódkę??? Broń boże nie chcę tutaj deptać wielowiekowej być może tradycji, ale wybaczcie, nie mieści mi się to w głowie!

Tymczasem okazuje się, że to nie młodzież daje nam popalić pod kapliczką. Problemem są stuletnie staruszki, fani Ojca na R.  

Ciepłe piątkowe popołudnie. Jestem przed domem, pielęgnuję sierść Mantry. Otacza mnie cudowna przyroda i błoga cisza. Nagle ciszę tę przerywa nagły i gwałtowny ryk samochodowego radia. Podskakuję jak oparzona, szczotka wypada mi z rąk. Gaja biegnie za dom pod kapliczkę i zaczyna szczekać. Wychylam się, patrzę, a tam jakiś dziadek w „srebrnej strzale” na cały regulator włączył Radio Maryja. Mówię Wam, blokersi i dżolerzy w swoich beemkach nie mają takiego nagłośnienia! Ścierpła mi skóra. Gaja drze się jak oparzona, Mantra wpadła w panikę. Myślę sobie, może to biedny starszy człowiek, który jest po prostu głuchy? Odklepie jedną koronkę, czy co tam leci i pojedzie. Będę wyrozumiała. A przynajmniej się postaram. 

Udało mi się opanować spanikowaną Mantrę i zamknąć ją w domu. Niestety, pobiegła do swojego ulubionego pokoju, którego okna wychodzą wprost na kapliczkę. Huk, jaki wydobywał się z radia był tam jeszcze bardziej słyszalny. Schowała się w najciemniejszy kącik i drżała. 
"Nie wytrzymam"-pomyślałam sobie po drugiej koronce, "pies mi zejdzie na atak serca". Co robić? A jeśli to prowokacja? Zwrócę uwagę, poskarżę się na przeszkadzający mi hałas, to pójdzie plotka, że nowi właściciele dworu są nieprzyjaźnie nastawieni do miejscowych i ich zwyczajów. A sama wiem, że stuletni staruszkowie, szczególnie fani Ojca na R. są czasem bardziej agresywni niż współczesna młodzież.

Po trzeciej koronce, czy cokolwiek to było, sama zaczęłam się trząść i drżeć na całym ciele. Huk wydobywający się już od dłuższego czasu z radia nie zdołał do końca dokopać moim szarym komórkom, postanowiłam dziadka pokonać własną bronią. 
Rzut oka na odtwarzacz CD i przez głowę przelatuje mi myśl: 
„Gdzie do licha położyłam płyty”? 
Rzucam się na piętro, rozbebeszam jeszcze nierozpakowany karton. 
„Czym ja mogę z dziadkiem i jego nagłośnieniem konkurować?” 

Mój „metalowy” okres życia  przypadł głownie na czasy kaset magnetofonowych, ale coś chyba powinnam mieć. Jest Marilyn Manson, ale go odrzucam, bo to raczej kołysanki dla grzecznych dzieci. Gdzieś na pewno jest Sepultura. Szukam gorączkowo i na złość wpadają mi w ręce same szanty i Leonard Cohen. Jest Paradise Lost i płyta Gothic. Powinno być dobrze. 
Rzucam się gorączkowo na dół, ale dziadek chyba już poczuł powiew szatana. Kiedy jestem w pokoju, panuje już cisza i przez okno widzę wsiadającą do auta postać. Pozostało mi już tylko zapamiętać numery rejestracyjne „srebrnej strzały”. Ciekawe, co powie dzielnicowy, jak zamelduję, że mir domowego ogniska zakłóca mi stuletni staruszek? 
Płytę Gothic puszczam dla ukojenia nerwów, cichutko, by słychać było ją tylko w pokoju. Nie chcę zakłócać nikomu swoją muzyką ciszy i piękna tego piątkowego popołudnia.


Stuletni staruszku w swojej srebrnej strzale z turbonagłośnieniem. Jeśli nie rozumiesz idei modlitwy, która powinna przebiegać w ciszy i skupieniu, przybywaj. Moja ulubiona płyta czeka przy oknie z widokiem na kapliczkę. 



30 komentarzy:

  1. Ja też to przerobiłam ze strony sąsiadki po drugiej stronie drogi. Dwa razy jakoś zdzierżyłam, ale za trzecim poszłam grzecznie poprosić o ściszenie radia. Poskutkowało. Za to na polu, na tyle daleko, że nie słyszę na szczęście, stoi radio z kolumnami przykryte folią na wypadek deszczu i przez 24h jako straszak na dziki i inną żywinę, nadaje wiadome radio. Poszłam na spacer i paduam prawie trupem z wrażenia. Ja tam nie wiem, czy to nie grzech przypadkiem? Albo inne bluźnierstwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierniczę! To jakaś patologia jest. Może to zjawisko ma jakąś swoją nazwę?

      Usuń
    2. Patologią jest mentalność, która to robi i to jej nie przeszkadza.

      Usuń
  2. Ale masz ekstremalne przeżycia!!! Jakbyś poszła z prośbą o ściszenie to mogłabyś mieć oko parasolem wyłupione... Tfu, tfu! Imprezy młodzieżowe też nieciekawe. U mnie za płotem czasem są imprezy grillowo-alkoholowe obowiązkowo z mocnym nagłośnieniem, męczące to okropnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mika, ale u Ciebie chociaż jakiś goły facet czasem stanie w oknie... Chociaż... jak się zastanowić, to żadne mecyje:)))

      Usuń
    2. Mika, też mi to przyszło do gowy, dlatego wolałam z partyzantki zapodać muzykę miłą memu uchu, a dla słuchacza RM niekoniecznie :-) Co się jednak odwlecze... :-)
      Hana, z tymi gołymi facetami, to kto wie, jeszcze wszystko przed nami, dopiero wiosna.
      Innym tematem jest wszechobecne tutaj bzykanko po krzakach, o czym tylko do tej pory słyszałam, a o czym zamierzam napisać, jak tylko zobaczę na własne oczy.

      Z góry uprzedzam wszystkich zamierzających dokonywać ekscesów pod dworkiem, że staną się gwiazdami internetu.

      Usuń
    3. Nie rozgłaszaj, bo kolejka do krzaków będzie stała... Być gwiazdą internetu to nie byle co...

      Usuń
  3. Pilnuj krzaków, to będzie fascynujący post! Może okolice dworku jakoś specjalnie zachęcają do ekscesów seksualnych? Takie dworskie zaloty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie teorie na temat okolicznego pierdolnika wyjaśnię przy stosownym wpisie, nie uprzedzajmy faktów :-)

      Usuń
  4. Hana - a nie ciachnelas kabelkow udajac, ze to zwierzece zeby ?? jakis rozjuszony dzik alboco.... jeszcze przeorac ziemie dokola, moze zauwaza, ze dziki niszczycielskie sa nie tylko wedle roslinnosci....

    Stuletni dziadzio bedzie przyjezdzal i naglasnial, bo mu nikt na razie (pewnie strasznym wrzaskiem, bo zapewne gluchawy...), nie zwrocil uwage , ze moze by sobie poglosnil aparacik sluchowy badz przycisyl atrakcje audio....a tu Mika nawoluje do sluchania radia w Kurniku.....hrehrhehr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem, przed dźwiękowym kontratakiem, zwrócę mu uwagę, żeby sobie podwoił dawkę leków na główkę :-)

      Usuń
  5. Opakowana, Ty masz uep! Nie wpadłam na to!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałam się czytając komentarze - fajne jesteście Dziewczyny.
    Ale takie niespodzianki mogą się powtarzać i wtedy nie będzie fajnie. Nie znoszę hałasu, wrzasku, nadużywania czyjejś przestrzeni i egoizmu. Bardzo jestem ciekawa, czy Twój sprzęt podoła tak trudnemu zadaniu. A jak przyjedzie banda staruszków z głośnikami? No masz tam atrakcje, nie ma co. Taka kapliczka, a tyle problemów.
    Cóż, lato idzie, zatem i aktywność wszelka się zwiększy. Czekam na sensacje, choć nie zazdroszczę zwłaszcza tych od R.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znoszę, dlatego nie zamierzam dać się terroryzować. Ten sprzęcik, który wczoraj chciałam zastosować, na pewno nie przebiłby się przez turbonagłośnienie dziadka, skoro zagłuszył jazgot Gajki!!! :-) Ale lada dzień z Zapusty przywieziemy naszą wieżę ze sporymi kolumnami, albo namówię Chłopa na uruchomienie naprawdę wielkich głośników, które gdzieś tam mamy skitrane w kącie.
      Jesteśmy w świetnej sytuacji, jeśli chodzi o takie kontry, bo nie mamy w pobliżu sąsiadów. Możemy bez zakłócania czyjegoś snu, czy odpoczynku walczyć i z dziadami i z diskopolowcami na decybele, również w środku nocy.
      Jeśli chodzi o aktywność, to cóż, przynajmniej będę miała o czym pisać na blogu i czym Was rozśmieszać :-)

      Usuń
    2. Jest szansa, że RM nie wróci, przynajmniej do następnego maja. Pod figurę latają na tzw. majowe.
      Ciekawość mnie żre - czy w ogrodzie coś się dzieje?

      Usuń
    3. Tak, plewię :-) Zamawiam rośliny i sadzę. Jeszcze nie wygląda tak, żeby pokazać. Zakwitło mi jedynie milion kosaćców, to może pokażę przy najbliższej okazji.

      Usuń
    4. Milion kosaćców bardzo chcę zobaczyć:)
      Plewiłaś, plewisz i plewić będziesz - taki los właścicieli dworskich założeń parkowych:))) Ale brzmi dumnie.

      Usuń
    5. Jest taka piosenka Big Cyc "Moherowe berety". Wczoraj moja córka z koleżankami polewały z niej przy okazji jakiegoś projektu. Przypomniała mi się w kontekście Twoich "gości".

      Usuń
    6. Hana, to zabrzmiało jak wyrok dożywocia!!! :-) Ale nie rozpędzaj się z tym założeniem parkowym, bo to praca na lata. Na ten rok tylko rabatki i klomb przed dworkiem. Cała reszta posesji to chwilowo tylko koszenie i odsłanianie zarośniętych miejsc. I tak nie wiem, czy mi życia starczy na ogarnięcie tego wszystkiego. Kiedyś przeczytałam, że ogród jest jak dywan, rozwija się stopniowo, w przypadku ogrodu dosyć powoli.

      Anita- mnie ta piosenka nigdy nie śmieszyła, ponieważ w latach kiedy była na topie, mieszkałam z rodzicami, a moja mama to niestety moherowy beret :-( Może dlatego jestem tak bardzo uczulona na te klimaty i nie pozostaję obojętna na to patologiczne zjawisko.

      Usuń
  7. Ależ tu u Was fajnie. Nostalgiczny klimat, ludzie z pasją, piękne miejsce z historią. Bajka i moje ulubione klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Posmialam sie:D Nie dasz sobie w kasze dmuchac:))) I slusznie! Zgadzam sie z kazdym slowem - agresja staruszkow (w ich mniemaniu uzasadniona) jest wielkrotnie wieksza niz mlodziezy... Jak to dobrze, ze masz juz plan i dobra muzyke w zapasie;)
    A kapliczki nie myslisz z ksiezym blogoslawienstwem przenosic? Gdzies w bezpieczna od domu odleglosc? Bo te Bozo-cielne procesje, byc moze i inne "spotkania" beda sie Wam regularnie przydarzaly:/

    U mnie pod blokiem cale lato libacje urzadzaja sobie okoliczne pijaki. Tolerowalam ich zbyt dlugo. W koncu zaczelam dzwonic na policje i musze przyznac, ze teraz na ogol jest spokoj. Czy inni ludzie sa glusi, ze nie interweniuja? To mnie zawsze zadziwia... Biernosc, zgoda na lamanie praw i obyczajow, tchorzostwo:(

    I swietny pomysl z opisywaniem krzaczastych zalotnikow na blogu:D Najlepiej z inicjalow:))) Cala okolica bedzie wiedziala kto z kim:P Mozna tez pstrykac fotki z ukrycia lub zamontowac calodobowe kamerki:))) Bedziesz miala wiele radosci z efektow ich dzialania:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie, to kapliczka nierozerwalnie związana z dworkiem, ufundowana przez przodków Chłopa. Jest integralną częścią rodzinnego dziedzictwa i jest z tego powodu nietykalna (i jest naszą prywatną własnością). Prędzej zabralibyśmy ją sobie do dworku.
      Zupełnie nam nie przeszkadzają oficjalne uroczystości pod kapliczką- nie jest ich zbyt wiele. Ze zdumieniem obserwuję z okna, czy z podwórka, jak wiele osób zatrzymuje się pod kapliczką, żegna się, odmawia modlitwę. Widać, jak ważne to miejsce dla miejscowej społeczności.

      Monitoring już mamy, rozwiesimy kamerki i przy dębie (to okolica przyszłego muzeum i słynne miejsce spotkań), zatem jeśli ktoś chce być gwiazdą internetu, zapraszamy :-) Gwarantujemy międzynarodową sławę. Z inicjałów to nie bardzo, bo ja ludzi nie znam, ale z tablic rejestracyjnych... :-) Niejedna żona, czy mąż się zdziwi :-D

      Usuń
    2. Hahahaha:D Po takiej reklamie napewno chetnych na zaloty "Pod Debem" bedzie wielu:DDD

      Skoro kamerki beda to mozna dodac do nich gwaltownie zapalajace sie swiatla halogenowe, z czujka na ruch :)))) Wstrzas dla zalotnikow murowany! Tylko zeby sie jakiejs nerwicy seksualnej nie nabawili, biedacy!:D no i byc moze nie kazdy zawita tam samochodem... wiec jakby co zdjecia z kamerki bedzie mozna publikowac, zeby wszyscy sobie dokladnie poogladali:D

      Usuń
    3. To jest myśl! w sumie nawet to jest w dzisiejszych czsach dosyć łatwe do zrobienia. Namówię Chłopa, żeby cos takiego zrobić, choćby dla bezpieczeństwa naszego muzeum.
      Cudze nerwice seksualne jakoś mnie nie poruszają, więc z przyjemnością zapoluję :-)
      Ekscesy odbywają się głównie w autach, tu ludzie widać są wygodni. Bezpośredni kontakt gołego zadka z krzaczkami jest dla nich zbyt ekstremalny ;-)

      Usuń
    4. Kocykow juz sie nie wozi?:)

      Usuń
  9. moja sprawdzona metoda - działała w bloku, teraz działa na wsi. na młodych łumcy-łmcy i na innych . Bethovenem ich z głośników na maxa! Muzyka szlachetna a jak Patetyczną łupniesz wszyscy wymiękają. W dni świąteczne nieźle działa fuga Bacha. tylko basy na maxa tym razem. chyba zwierzęta słyszą wyższe dźwięki a nie niższe, więc basy lepiej znosza. Aha, ja najpierw zamykałam psy w łazience, jak musiałam jakąs 18nastkę przystopowac. Na szczególnie upartych działał Wagner.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne!!!! Zwłaszcza Wagner:))

      Usuń
    2. O nie, a jak staruszek okaże się melomanem i się przyłączy? Ja nie zdzierżę :-)

      Usuń

Dziękuję za każdy miły komentarz :-)