Oooo… zadziwia nas wiele spraw. Nieustannie, każdego dnia
spotykają nas jakieś niespodzianki, głównie te mniej miłe, jak stan szamba,
osypujące się samoistnie kafelki w strasznej kuchni, czy dziury w dachu.
Zadziwia nas fakt, jak ta kuchnia przeszła kontrolę sanepidu? Jest to dla nas
niewytłumaczalna zagadka podobna do nadprzyrodzonych zjawisk, które mają od
wieków miejsce we Dworze. Ale o tym za chwilę.
Zadziwia nas, kiedy odkrywamy ślady powojennego użytkowania
niektórych przestrzeni. Chyba najbardziej zaszokowani byliśmy faktem, że mamy
własny podziemny bunkier. Oczywiście, jak można się było spodziewać po
komunistycznej twórczości, nieco przecieka i jeśli chcemy go zachować (a chcemy
bo cierpimy na brak pomieszczeń gospodarczych) i on będzie wymagał
rewitalizacji.
Skąd wziął się bunkier przy zabytkowym Dworze? Niegdyś Dwór
pełnił funkcję ośrodka wypoczynkowego Politechniki Krakowskiej. Ktoś wpadł na
pomysł, że w przypadku wojny ośrodek ma pełnić rolę punktu ewakuacji kadry naukowej.
Z tego względu wykopano podziemny bunkier i wywalono obok głęboką dziurę.
Funkcji dziury nie znamy (mówi się, że miała tam być stołówka), ale ewidentnie
zamysł nie został zrealizowany. Dziura zarosła chaszczami. Drapiemy się w
głowę, co zrobić z tą wielką dziurą? Pewnie trzeba będzie ją zasypać. Będziemy
mieć długą listę życzeń do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Przy okazji właśnie tej wizyty w osłupienie wprawiło nas
coś, czego wcześniej nie zauważyłam. W domku-służbówce, która będzie przyszłym
budynkiem dla naszego małego muzeum, ktoś wprawił okna w dziwny sposób.
Powiedzcie, ile trzeba mieć fantazji, albo ile trzeba wypić samogonu, aby
założyć okno o 90 stopni przekręcone?
Być może uznałabym to za jakiegoś rodzaju
ekstrawagancję, intencjonalny zamysł ogarniętego artystyczną weną umysłu, gdyby
nie fakt, że okno obok na tej samej ścianie jest wprawione normalnie.
Konia z rzędem temu, kto odgadnie zamysł twórcy!
I to też jest zadziwiające.
Co za pomysł, aby do chatki z bali doklejać coś takiego?
A teraz nastąpi obiecana opowieść o zjawiskach
nadprzyrodzonych. Tradycja rodzinna przechowała pamięć o dziwnych fenomenach,
które nie dają się wytłumaczyć w sposób racjonalny. Są to przede wszystkim
efekty dźwiękowe, jak pukanie do drzwi, za którymi nikt nie stoi, czy dziwne
odgłosy na strychu. O przedwojennych zjawach będzie jeszcze kiedyś czas, by
wspomnieć, dziś skupię się na teraźniejszości.
Pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy z sąsiadami przy herbacie,
usłyszeliśmy pytanie:
-Czy wy we Dworze dobrze śpicie?
-Śpi nam się wspaniale- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ale za bardzo nie wiedziałam, do czego nasz sąsiad zmierza. Wtedy J. rzekł:
-Śpi nam się wspaniale- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ale za bardzo nie wiedziałam, do czego nasz sąsiad zmierza. Wtedy J. rzekł:
-A nic tam was nie straszy?
Ach, to o to chodzi- pomyślałam sobie i uśmiechnęłam się.
Nie jest żadną dla nas tajemnicą, że we Dworze „straszy”. Opowiadała o tym
babcia, potem powojenni najemcy. Poza tym
wszystkim my do duchów jesteśmy przyzwyczajeni. Co działo się po naszej
przeprowadzce na Pogórze Izerskie, o tym nigdy nie odważyłam się napisać.
Opowiedziałam za to owe historie naszym sąsiadom, co zachęciło ich do zwierzeń
na temat przeżyć we Dworze.
Ja chyba jestem trochę nienormalna, albo zapomniałam już o
owych chwilach sprzed 10 lat w Zapuście, kiedy coś buszowało nam po domu, bo
naprawdę szczerze się zmartwiłam, że nas we Dworze nic nie straszy.
Odpowiedziałam sąsiadom:
-Myślę, że duchy przodków są zadowolone, że Dwór powrócił w
ręce rodziny. Nie sądzę, abyśmy doznali z ich strony jakichś przykrości.
Mimo to, każdej nocy leżąc w łóżku na piętrze, wpatrywałam
się w sufit i wsłuchiwałam się w odgłosy otoczenia. Każdej nocy towarzyszyła
nam cisza. Nie to, żebym się bała, ale kiedy musiałam sama przejść wieczorem
czy nocą przez ciemny korytarz dodawałam sobie otuchy słowami piosenki z
kabaretu Potem:
Nie wiem, czy znacie to uczucie ciekawości pomieszanej ze
strachem? Z jednej strony chciałam przeżyć dreszcz emocji, z drugiej drżałam na
samą myśl spotkania się oko w oko, czy ucho w ucho z czymś nadprzyrodzonym. Nie
spotkało nas żadne z opisywanych przez świadków tajemniczych zdarzeń. Ale czy naprawdę
nie zetknęliśmy się z jakąś tajemnicą?
Krzyś nie rozstaje się ze swoim zegarkiem. Co noc w pokoju
na piętrze, który zrobiliśmy sobie jako tymczasową sypialnię, kładł go na
nocnej szafce. Rano okazywało się, że zegarek spóźnia się znacznie, a to o 10, a to o 20 minut. I tak co noc,
jakby ktoś zatrzymywał czas. Najpierw pomyśleliśmy, że zegarek się zwyczajnie
zepsuł i zaczęliśmy go obserwować. Okazało się, że w ciągu dnia chodzi
idealnie. W sypialni spędzaliśmy tylko 8 godzin na dobę. Tylko podczas tych 8
godzin, kiedy spaliśmy, zegarek się „psuł”. Uznaliśmy to za dziwne zjawisko,
ale nie warte większej uwagi. Po prostu trzeba po powrocie kupić Krzysiowi nowy
zegarek. Minęło już 2 tygodnie od naszego powrotu z Woli. Zegarek ani razu nie
spóźnił się nawet o minutę, ani w dzień, ani w nocy.
To może budzić zdziwienie, prawda?
Piękny Dwór! Cieszy, że takie miejsce wróciło do właścicieli, bo nikt nie zadba lepiej o Jego swietność:) Pozdrowienia,
OdpowiedzUsuńDziękujemy za dobre słowo i odwiedziny na blogu :-)
UsuńJak już znalazłem to będę zaglądał :) bo historia bardzo ciekawa
UsuńNo to dzięki... przeczytałam nocna porą o strachach w sypialni i już mam ciary... Jak ja pójdę do kibelka teraz, co?!
OdpowiedzUsuńBardzo pomaga ta piosenka z kabaretu Potem "Nie ma duchów, nie ma żadnych duchów... :-)
UsuńMoj maz twierdzi, ze okno instalowal ktos kompletnie napruty, lewitujacy w poziomie;)
OdpowiedzUsuńOesuuu..bajam sie;)
Ha, ha... lewitujący w poziomie, dobre, dobre... :-D
UsuńNie wiem jakim cudem umknal mi ten blog o Dworku, na pewno nadrobie zaleglosci.
OdpowiedzUsuńWam Kochani zycze wszystkiego co najpiekniejsze w Domu Przodkow i zadne duchy, ani inne inszosci nie stana Wam na przeszkodzie w realizacji marzen.
Zadziwiajace jest wstawienie okna, przychylam sie do opinii meza p. Katarzyny, gosc ktory wstawial okno musial byc nawalony jak szpadel.
Niech przyjazne duchy beda z Wami, buziaki sle:)
Dziękujemy i życzymy miłej lektury :-)
UsuńNawalony czy z fantazją dał Wam zagadkę, macie powód do rozmyślań nad głupotą lub celowością, prawda?
OdpowiedzUsuńA może Krzyś cichaczem w nocy przestawia zegarek, aby dłużej pobyć w sypialni, aby z 8 godzin zrobiło się 10? Jak ma się w perspektywie walkę z berberysem czy szambem, tonący brzytwy się chwyta? A może Krzyś komunikuje się z duchami przodków, w tajemnicy przed Tobą w sprawie czasu i następnym razem będziecie spóźnieni o godzinę czy dwie? Szczęśliwi wszak czasu nie liczą prawda?
Buziaki:) Dla Krzysia również:)
Ciche i tajemnicze porozumienie Krzysia z duchami przodków raczej wykluczam, bo z reguły trzymamy sztamę razem przeciwko całemu światu, temu nadprzyrodzonemu też ;-) Ale może przodkowie cofają czas, aby nadrobić stracony czas, kiedy Dwór był w rękach komunistycznych barbarzyńców ? :-)
UsuńI może to właśnie jest odpowiedź:)
UsuńMacie swoj dwor, taki prawdziwy i w ktorym straszy? Zabieram sie za czytanie, bo mysle, ze wiele znajde tu dla siebie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam :-)
UsuńFaktycznie, brzmi fantastycznie, ale te historie opowiadane przez pokolenia ludzi o "strasznych dworach" nie wzięły się widać ze zwykłej fantazji :)