W sobotę odwiedziła nas Ania z bloga Fajne Ogrody, która
roztoczyła opiekę merytoryczną nad naszym obejściem wokół Dworu. Zwierzyłam się
jej, że od dłuższego czasu zastanawiamy się, co umieścić na środku klombu, w
miejscu, gdzie jeszcze niedawno stała wysoka daglezja.
-Weź pod uwagę, że mamy trwały uraz po tym drzewie, a chcemy
mieć na klombie jakiś akcent, ale najwyżej wysokości 150 cm- tłumaczyłam Ani. –
Myślałam o magnolii, ale krzaczastej, żeby znów nie wyrosło nam zasłaniające
Dwór drzewo.
-A może warto dać na środek nie roślinę, ale jakiś gadżet?-
podsunęła nam pomysł Ania, a mnie od razu, nie wiedzieć czemu, stanął przed
oczami plastikowy krasnal. –Nie to, żeby od razu fontanna, ale jakaś rzeźba, a
może zegar słoneczny?
Ha! Zegar słoneczny! Owszem, jakiś czas temu myśleliśmy o
czymś takim.
Tego samego dnia wieczorem rzuciłam się do komputera i
przejrzałam oferty sklepów z gadżetami ogrodowymi. Rzeźby, cóż… betonowe to
może i byłyby w zasięgu naszej kieszeni, ale kamienne, czy z brązu (a tylko
takie rzeźby tolerujemy) to już nie za bardzo. Mentalnie razem z Chłopem tkwimy
w XIX wieku i żaden modernizm, żaden betonowy brutalizm nie jest przez nas
tolerowany.
Obejrzałam więc i w myślach usadowiłam na klombie konia z brązu naturalnych
rozmiarów, lwa i słonia, Murzyna z doniczką na głowie (to chyba podpada pod
rasizm), a nawet pomnik Wojtyły. Rozważałam nawet żabę grającą w golfa. Całkiem
serio to piszę, wszystkie te rzeźby są do nabycia w Bochni. Skład jest cudowny! Wygląda jakby ktoś ogołocił z wyposażenia zamki nad Loarą. Z resztą sami sobie zobaczcie.
A jak wygląda sytuacja na rynku zegarów słonecznych?
Zerknęłam na allegro do innych moich ulubionych sprzedawców, którzy przywożą
cudeńka i bibeloty z Europy zachodniej. Niekoniecznie są to antyki, ale nawiązujące
do stylu i epoki repliki również są w centrum naszego zainteresowania.
Niestety, nie możemy sobie pozwolić na wyposażenie Dworu samymi antykami, bo
byśmy zbankrutowali.
Tu sytuacja mnie pozytywnie zaskoczyła. Okazało się, że jest
całkiem niezły wybór zegarów słonecznych w przystępnych cenach. Wybraliśmy
żeliwny odlew, który przyjechał aż z fabryki w Rotterdamie. Cóż, wolałabym dać
zarobić polskiemu producentowi, ale nie było w czym wybierać. Z drugiej strony,
jaka to ulga, że gadżet nie jest produkcji chińskiej.
Zegar przybył w elementach w zaskakująco niewielkiej paczce.
Przez chwilę myśleliśmy, że może zostaliśmy oszukani, albo wysyłającemu
pomyliły się aukcje. Jak można zmieścić w paczce o wymiarach 17x40 cm gadżet ,
który ma 120 cm wysokości i 35 cm średnicy czaszy? Pudełko otwieraliśmy w
milczeniu, bo nie wiedzieliśmy czego się spodziewać?
Okazało się, że zegar składa się z kilku części, a czasza na
czas transportu została złożona. Nie zwlekając Chłop przystąpił do montowania
gadżetu. Z każdą minutą byliśmy coraz bardziej zachwyceni.
-Zawsze o takim marzyłem- wzruszył się Chłop.
Cóż, kolejne spełnione marzenie :-)
Wysokość 120 cm wydawała się dobra, ale postanowiliśmy
jeszcze trochę pokombinować. Na tyłach ogrodu dosłownie walają się kawałki
piaskowca. Podejrzewamy, że pochodzą one z portali rozebranych przed wielu laty
stodół dworskich.
-Przyciągniemy jeden z tych bloków, wkopię go, zegar
podniesie się jeszcze jakieś 20 cm, a po umocowaniu do piaskowca żadna siła
ludzka, ani naturalna nie będzie w stanie go ruszyć- zarządził Chłop.
Ciekawe, czy żałował tej decyzji, ponieważ po wyznaczeniu
optycznego środka klombu (rzeczywistego nie da się jeszcze ustalić, bo jest
chaos) i rozpoczęciu kopania, daglezja znów dała o sobie znać. Już na samym wstępie
Chłop natrafił na korzenie, które znów musiał usuwać piłą spalinową. Dał
chłopak radę! :-)
Dziś dumnie na postumencie, w charakterze dominanty, na
środku klombu, stanął zegar słoneczny. Cała reszta dramatu, jaki rozegra się w
następnych tygodniach na klombie, będzie mu podporządkowana.
Wspaniały pomysł z tym zegarem........Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-) Też nam się wydaje, że to ciekawy gadżet :-) Trochę szkoda, że nie wskazuje dokładnie czasu, ale i tak będzie ciekawostką dla dzieci, kiedy będziemy opowiadać, jak dawnej mierzono czas.
UsuńŚwietny pomysł z zegarem słonecznym !!!
OdpowiedzUsuńI widać,że warto marzyć,bo marzenia się spełniają :)
Anetko życzę Wam spełnienia Waszych marzeń i cały czas trzyma za Was kciuki :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo dziękuję :-)
UsuńOkropnie jestem ciekawa, co będzie WOKÓŁ zegara. I w ogóle - co wyczaruje z Wami Ania.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie nie wala się żaden piaskowiec, ani jeden! Tylko trochę otoczaków...
Myślę, że to, co będzie się działo wokół zegara wyjaśni się już wkrótce :-)
UsuńZ otoczaków też mozna wyczarować coś fajnego. Ja się uparlam, żeby z Dolnego Śląska przywieźć trochę kwarców. Kamienie to wdzięczny materiał.
Z otoczaków już nawyczyniałam: murki, ścieżki, itp. Teraz chce mi się czegoś PLASKATEGO!
UsuńCzytam Waszego bloga jak najlepszą książkę i jestem zachwycona tym co robicie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najcieplej i życzę spełnienia marzeń związanych z dworem.
Czekam z niecierpliwością na następne posty.
Bardzo dziękuję za odwiedziny i kibicowanie. Na pewno będę na bieżąco relacjonować nasze życie, w miarę wolnego czasu, oczywiście ;-)
UsuńTak, tak, tak! O to chodziło ;) Zegar jest piękny.
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł, świetnie wygląda. Również z niecierpliwością czekam na dopełnienie wizerunku. Bardzo jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńPoza tym moje zamówienie po części zostało zrealizowane, bo na fotce przed Dworem, ba z Chłopem i zegarem jest królewski goldenek:) Aż dziób mi się śmieje. Dziękuję, czekam na więcej.
Pozdrówka:)
No dobrze, wiszę Ci fotkę Mantry przed dworkiem :-)
UsuńTen zegar przypomina mi troche astrolabium.
OdpowiedzUsuńMoze zrobcie mu jeszcze tabliczke, ze postawiono 13 maja roku panskiego 2015.
Piekny, a do tego wymarzony:)
No niestety jest to mniej wyrafinowany przyrząd, ale i tak ma swoją klasę i urok, mimo iż jest jak najbardziej współczesny. Może lepiej nie dawać tabliczki. Wolałabym, żeby wygladał, jakby stał tam od wieków :-)
UsuńA...widzisz, o tym nie ponyslalam:) Racja:))
UsuńJa stare konewki, donice i inne ogrodowe cuda kupuję na giełdzie rzeczy różnych. Czasem trzeba się nachodzić i nic, a czasem za grosze wspaniałości się trafiają. Polecam też punkty skupu złomu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!