Mam kolejny przykład na to, że jeśli zadajesz się z
odpowiednimi ludźmi, atmosfera w blogosferze jest przyjemna i może przełożyć się
na życie w realu.
Od pewnego czasu podglądam blog Ani -Fajne Ogrody ponieważ
poszukuję inspiracji do zaaranżowania hektara terenu wokół dworu. Na
projektowaniu ogrodów znam się tyle, co na szyciu na maszynie, czyli
chciałabym, ale nie kumam nic a nic. W desperacji próbowałam nawet zapisać się
na kurs projektowania ogrodów, ale nie było już miejsc. Ogromną niespodzianką
był dla mnie ogłoszony przez Anię konkurs, który miał na celu wyłonienie
czyjegoś ogródka do zaprojektowania.
Ania prowadzi profesjonalną pracownię
związaną z projektowaniem ogrodów. Pomyślałam sobie, spróbuję, dam sobie
szansę, kto wie, może Ania wybierze właśnie nasz ogród? Opisałam więc swoje
marzenia związane z tym miejscem i czekałam cierpliwie na decyzję. Nie umiem wyrazić, jak bardzo się ucieszyłam,
kiedy zobaczyłam ogłoszenie wyników. Ania zaproponowała mi projekt całego
hektara. Jestem ogromnie wdzięczna za to wyróżnienie.
Będąc już od jakiegoś czasu czytelniczką bloga Fajne Ogrody
zauważyłam, że opisywane tam porady bardzo mi pasują, w związku z tym mogę z
czystym sumieniem Ani zaufać i powierzyć jej dworski ogród. W prywatnej
korespondencji wyszło na jaw, że mamy podobne priorytety, aby nie tylko
budynek, lecz również ogród przyciągał uwagę turystów.
Ze swojej strony obiecuję, że zrobimy co tylko w naszej
mocy, by tak się stało. Jakby ktoś był zainteresowany, to już powoli szukamy
wolontariuszy, którzy pomogą nam najpierw ogarnąć, a potem realizować
poszczególne etapy prac. Nie wstydzę się rozglądać za ewentualną pomocą, gdyż
zarówno nasze prywatne Muzeum, które będzie działać we Dworze, jak i ogród będą
udostępnione zwiedzającym za darmo. Może jest ktoś, kto mieszka w pobliżu, nie
ma swojego ogrodu, lub czuje niedosyt w obcowaniu z naturą? Tworzenie
romantycznego różanego ogrodu stylizowanego na historyczny, dla nas osobiście będzie
wielką przygodą. Jeżeli ktoś zechce wziąć udział w tej przygodzie, serdecznie
zapraszamy. Zabieramy się do pracy po Wielkanocy.
Póki jeszcze jesteśmy w trakcie przeprowadzki i nie możemy rozpocząć
prac na miejscu, postanowiliśmy mimo wszystko coś dla naszego ogrodu zrobić.
Jak wiadomo, gdzie jest ogród, tam są i szkodniki. Najprzyjemniejszym sposobem
na likwidację niepożądanych robaczków są miłe naszym oczom i uszom ptaszki. A z
nich najbardziej pożądamy sikorki.
źródło obrazka: http://en.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Featured_picture_candidates/Great_Tit
Postanowiłam namówić Krzysia na zbudowanie kilku budek
lęgowych i rozwieszenie ich jeszcze w marcu tego roku. Budki oczywiście można kupić
gotowe, ale to nie to samo, jak osobiście przyłożyć się do sukcesu reprodukcyjnego
ptasich współlokatorów. W tym celu przejrzałam kilka stron internetowych, na
których można znaleźć porady dotyczące konstrukcji budek i trochę zrobiło mi
się wstyd. Robiliśmy już w przeszłości różne budki, ale wszystko wskazywało na
to, że były złej konstrukcji. Namówiłam Krzysia na zrobienie bezpiecznej dla
piskląt budki wg schematu z portalu Ptasie Ogrody. Jest to budka lęgowa typu A
o średnicy otworu 33 mm. Okazało się bowiem, po głębszej lekturze, że sikorki
są niezwykle wymiarowe i wszystko możemy w budce modyfikować, ale otwór musi
zgadzać się co do milimetra, jeśli chcemy zaprosić do tych drewnianych domków bogatki. Zanim
kupiliśmy nowy zestaw otwornic, udało się w pierwszej budce zrobić otwór o średnicy
30 mm. Trochę czasu zajęło mi poszerzenie pilnikiem tej dziury i to w trzech
deskach, bo ścianka przednia składa się z trzech elementów.
Porządnie wykonane budki, robione wg tego schematu, kosztują od
40 zł wzwyż. Wydało mi się to początkowo sumą dosyć sporą, ale po wykonaniu przez
Chłopa dwóch budek, jako jego asystentka, stwierdziłam, że czas i precyzja,
która jest konieczna do wykonania owej pracy, są warte tej ceny.
Na razie mamy dwie budki gotowe, potrzebujemy jeszcze
minimum jednej, a jeszcze lepiej, dwóch, by umiejscowić je na całej ścianie
zachodniej ogrodu w odległości 30 m od siebie, zachowując niezbędny dla ptasich
par dystans.
Budki mają otwieraną przednią ścianę, aby można było po lęgach czyścić ich wnętrze. Kupiliśmy w sklepie specjalne do tego haczyki. Ich nazwa nas rozbawiła.
-Na schemacie te budki zamykane były na gwóźdź, a my mamy wiesz co? Zapięcie wiedeńskie!!!- rzekł Chłop i spuchł z dumy :-)
Dobra budka dla ptasiego małżeństwa to odpowiedzialna sprawa. Kiedy ptaszki zechcą u Was zamieszkać to dopiero będą emocje, czy wylęgną się młode. A może by tak jakąś kamerkę w pobliżu powiesić i zrobić relację z osiedlenia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, B
W sumie to mamy na terenie monitoring, to może wystarczy jakieś zbliżenie zrobić ;-)
UsuńZ drugiej strony, to ja się zawsze przejmuję, jak coś idzie nie tak w obserwowanych ptasich gniazdach, a to normalne i częste, że jakieś maluszki giną, czy zostają wyrzucone z gniazda, etc. Może lepiej sobie oszczędzić tych emocji. Jeszcze nie wiem, jak do tego podejść.
Fakt... A czy mnie by się podobało, gdyby mnie kto podglądał? Na pewno nie. Może rzeczywiście lepiej ptaszyny zostawić w zaciszu ich domowym :)
UsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i cieplutko,a "Chłop"-czyli Krzyś ma ode mnie wiosenne i izerskie pozdrowienia :)
Bardzo dziękujemy i również przesyłamy pozdrowienia :-)
UsuńAnetko, ściskam najmocniej jak potrafię! Przepiękne budki wykonaliście, mam nadzieję, że sikorki to docenią:))) Pozdrawiam serdecznie i strasznie się cieszę, że będziecie mieli fachowo i pięknie zaprojektowany ogród:)))
OdpowiedzUsuńJa też ogromnie się z tego cieszę i doczekać się nie mogę. Myślę, że sikorkom będą odpowiadały nasze budki. Postaramy się uczynić nasz ogród przyjaznym dla ptaków o każdej porze roku.
UsuńSkoro wróciliście do Galicji, to zapięcie wiedeńskie jest zupełnie na miejscu. Oby budki szybko zostały zasiedlone. Gratulacje z powodu projektu ogrodu. Pokażesz ( projekt ) kiedy będzie gotowy? Ciekawość zżera.
OdpowiedzUsuńTeż miałam podobne skojarzenie. Jak Galicja, to wiedeńskie, oczywiście, jakżeby inne :-)
UsuńOczywiście, nie tylko pokażę projekt, ale będę relacjonować etapy pracy. Najpierw muszę zrobić inwentaryzcję, nanieść na plan każdy stały element, drzewo, krzew, a na hektarze jest tego bardzo dużo, by jak najbardziej ułatwić Ani pracę.
Bardzo się cieszę Twoim ogrodem, bo wiem, jakie to trudne. Latanie z każdym krzaczkiem i przymierzanie gdzie będzie mu najlepiej jest okropnie stresujące. Ja też chętnie oddałabym swoje morgi fachowcowi. No, ale co dwór, to dwór! La noblesse oblige...
OdpowiedzUsuńNo i budki z wiedeńskim zapięciem we dworze to normalna rzecz.:)
Jest tyle spraw dotyczących dworu, które spędzają mi sen z powiek, że z prawdziwą ulgą powitałam propozycję Ani. Myslałam już o tym ogrodzie kilka miesięcy. Kupić rośliny to nie problem, ale gdzie je powtykać, żeby nie było wstydu przed zwiedzającymi? :-)
UsuńAnetko, juz sobie wyobrazam, jak piekny bedzie "dworski ogrod". My mamy ogrodeczek wielkosci chustki do nosa, a roboty bylo tyle, ze nie raz sie mialam ochote sie poplakac z bolu. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPtasie domki, beda mialy odpowiednie zamki, jak na dworskie zwyczaje przystalo:)
Coś mi się wydaje, że nie raz zapłaczę i zamarzę o ogródku wielkości chustki do nosa :-)
UsuńTaki, jak w Krasiczynie... Na przykład.
OdpowiedzUsuńTfu, tfu, nie kracz :-) To moja czwarta przeprowadzka i za każdym razem przenoszę się do większego obiektu. Zaczynam sama się obawiać, że jako piąty obiekt do potencjalnej przeprowadzki został mi tylko pałac i niezmierzone hektary zieleni :-)
Usuń